Nigdy nie twierdziłam, że ogarniam temat pojazdów. Że wiem, jak dzielić te urządzenia do transportu ludzi czy towarów. Tak mniej więcej kumam, jakie to są te poruszające się na ziemi, w powietrzu czy w wodzie, ale wiecie - w szczegóły nie wchodzę. Ba, nawet w temacie marek samochodów osobowych jestem raczej na "trzy z plusem"... Ale mam tu takiego małego, pękatego człowieka, który wiele razy dziennie krzyczy: - A(u)to! A(u)to! I wypada w końcu wziąć jakieś korki i w temacie się podciągnąć. Zamiast indywidualnych konsultacji ze specjalistą w dziedzinie pojazdów - bogato ilustrowany bryk. Będę wkuwać.
Auta, maszyny, pojazdy i wszystko do jazdy (autor: Richard Scarry, tłumaczenie: Marta Tychmanowicz, Wydawnictwo Babaryba KLIK) to 69 stron pojazdów. Na każdej rozkładówce jest ich ŚREDNIO 12. Weźcie to sobie przemnóżcie i nie zemdlejcie. Jak ja to ogarnę? I przede wszystkim - jak odróżnię te wymyślone, od tych, które istnieją naprawdę? Taki stres! Całe szczęście ilustracje, te rozkładówki są tak wciągające, takie zabawne, że człowiek zapomina, że wkuwa. Idealna lekcja, przyjemne z pożytecznym. Sami zobaczcie.
I tu zobaczcie, skoro jest taka możliwość:
PS #kalendarzotymze 14/24, nie do wiary, że jestem za półmetkiem. I że w ogóle nie planuje kolejności tych postów, reżyseria - samo życie ;) Dziś w naszym kalendarzu adwentowym była właśnie ta książka.