Quantcast
Channel: O tym, że...
Viewing all 654 articles
Browse latest View live

Świńska książeczka

$
0
0



Jeżący się włos, pąsowiejące uszy, czułe pokwikiwanie. "Ryjek w ryjek zapatrzeni, rozmarzeni i wtuleni: świnia w dzika, w świnię dzik, wielka miłość to czy bzik?". Co za urocza opowieść o rodzących się uczuciach, czułości, powstającej rodzinie! O seksie, proszę Państwa! O narządach płciowych! O rozmnażaniu! Świni i dzika.




Świńska książeczka o tym, skąd biorą się prosiaczki(Aleksandra Cieślak, Wydawnictwo Bona) to niewielka formatem i objętością pozycja, która jednak ma nam wiele do zaoferowania. Świetne ilustracje, dowcipna treść, wiadomości, które pozwalają przejść z dzieckiem na kolejny etap "wtajemniczenia". Dzieje się sporo - oglądamy związek świni i dzika od momentu, kiedy się poznali, zakochali w sobie, zamieszkali razem. Zaglądamy im nawet do sypialni i uczestniczymy w porodzie. Patrzymy, jak radzą sobie z momentami trudną rzeczywistością z trójką maluchów w domu. I obserwujemy to wszystko nieco z oddali, z czułością, z dużą dawką sympatii dla tej dwójki z rodziny świniowatych i z szerokim uśmiechem (pomrukując: - Jakie to wszystko prawdziwe...). Świetny pomysł na książkę, doskonale zrealizowany.






Tomcio i wiosenne porządki

$
0
0
Niech Was nie zmyli ta siedmiolatka pochylona nad planszą, to tylko statystka. Gra przeznaczona jest dla młodszych dzieci. Rezolutne trzylatki dadzą radę (sorry, Wojtek), czterolatki, może pięciolatki... Starsi też mogą grać, ale będą dyskretnie ziewać. Bo to gra dla maluchów!


Tomcio i wiosenne porządki to kolejna - po Ahoj, piraci! i Dzielnych myszkach - gra od Wydawnictwa Egmont, którą mamy okazję poznać. Bardzo dobra na początek, na pierwsze przygody z planszówkami, pierwsze wygrane i przegrane, pierwsze poznawanie zasad gry i przestrzeganie ich. Są elementy puzzli, jest rozpoznawanie kolorów i dopasowanie także według nich, jest nauka segregowania i porządkowania, a na końcu można policzyć drewniane dyski. Do pięciu policzyć. Mówiłam już, że to gra dla maluchów?




O co chodzi? Na początek układamy plansze w okrąg i umieszczamy w jego środku pomieszane elementy. Kanapka obok misia, kalosze przy nożyczkach, pociąg przy jabłku... Jednym słowem - bałagan. I drewniana figurka Tomcia gdzieś w środku. Rzucamy kostką i stawiamy Tomcia na fragmencie planszy w kolorze, który ona wskaże. Teraz musimy spróbować umieścić jeden z przedmiotów w tym polu. Jedna próba. Drewniany dysk otrzymuje gracz, który kończy wypełnianie danego fragmentu planszy/pomieszczenia (czyli układa trzeci jego element). W wersji łatwiejszej przedmioty są cały czas widoczne, wersja trudniejsza to obrócenie ich do góry nogami. Zwycięża gracz, który ma najwięcej dysków. Proste, prawda?

PS Przy okazji zerknijcie na nową odsłonę księgarni internetowej Wydawnictwa Egmont. Na gry jest teraz -33 proc. :) Klik w zdjęcie

https://egmont.pl/



O srebrnej łyżce

$
0
0



Jakie książki lubicie czytać? Kryminały, książki przygodowe, fantastykę, reportaż? Pewnie bez trudu wskażecie, nad jaką lekturą najmilej spędzacie czas. A Wasze dzieci? Pewnie wytypują bohaterów jakiejś serii, może ulubionego autora, książkę z ilustracjami, które im się podobają. Egmontowska seria POCZYTAJ ZE MNĄ"wspiera dzieci w poznawaniu gatunków i form literackich, ale również kształtuje nawyk wspólnego czytania i przeżywania". Wspiera bardzo atrakcyjnie - wydając książki pisane i ilustrowane przez znakomitych polskich autorów. Książki w formie broszurowej, w dobrej cenie, poręczne - idealne do czytania w domu, ale także do wzięcia "na wynos", na wakacje, w teren, do plecaka. Każdy tytuł to osobna historia, inny gatunek i jego przystępna definicja, duże litery i sporo ilustracji. Dwa lata temu pokazywałam WamBaśń o świętym spokoju (baśń) oraz Ząb czarownicy (humor), dziś czas na przypowieść -O srebrnej łyżce (tekst: Justyna Bednarek, ilustracje: Daniel de Latour, Wydawnictwo Egmont). To już jedenasta pozycja z tej naprawdę świetnej serii.




Tytułową łyżkę dał rodzinie Lehmanów sam Stwórca, by mogli zaspokoić głód. Chwilę wcześniej stworzył cały świat i pierwszą parę ludzi. Łyżka, nie taka zwyczajna, bo umiejąca mówić, szybko wskazała, czego (a raczej kogo) brakuje w rodzinie Lehmanów. I tak pojawił się Dawid "o oczkach błyszczących jak wrześniowe śliwki, pachnący jak chałka z cynamonem, wesoły jak słoneczny promień, który rano łaskocze w noc", najlepszy przyjaciel łyżki, wierny towarzysz wielu przygód. Do czasu... Rodzina Lehmanów musi odejść ze swojego miasteczka i nie mogą wziąć ze sobą łyżki. Dawid rzewnie płacząc, zostawia jej specjalne zadanie.


PS "Łyżka, o której mowa w książce, istnieje. Oczywiście, autorka nie ma stuprocentowej pewności, czy wszystko to, co napisała, zdarzyło się naprawdę. Jedyne, co wiadomo na pewno, to że dawno temu w Cieplicach mieszkał Dawid Lahman, który miał łyżkę." (cytaty z WWW wydawnictwa oraz z książki O srebrnej łyżce)

Podróże małe i duże (literatura)

$
0
0


Czasami tylko palcem po mapie, innym razem naprawdę, z plecakiem i prowiantem - wyruszamy w podróż. Te z plecakiem to raczej bliższe niż dalsze. Palcem po mapie - nie mamy ograniczeń. Ceny biletów nie grają roli, nie przejmujemy się rozmiarem bagażu. Otwieramy książkę i - siup - jesteśmy na miejscu. Gdzie tylko chcemy. Trzy książki trzech autorek. Wszystkie podróżnicze i bogato ilustrowane. Każda momentalnie staje się ulubioną. Bo jak tu wybrać jedną?





Nela i skarby Karaibów (seria NELA MAŁA REPORTERKA, Wydawnictwo Burda National Geographic Polska). Czy muszę komuś przedstawiać blondynkę z długim warkoczem? Aktualnie ma 11 lat, a to jej siódma książka. Prócz pisania - prowadzi również program w TVP Nela Mała Reporterka. Ponoć to najmłodsza reporterka świata, podróżować zaczęła, gdy miała pięć lat.





Zwierzaki podróżniczki Gosi (Małgorzata Zdziechowska, Wydawnictwo Papilon). Autorkę nazywają -  polską dr Dolittle lub zaklinaczką zwierząt. W książce dzieli się opowieściami o swoich podróżach, wolontariacie i pracy z dzikimi zwierzętami. Jest również mnóstwo faktów i ciekawostek o wielu gatunkach. Ukochane rozdziały Ewki? Wiadomo - te o lamparcie, gepardzie i jaguarze.





Dzieciaki świata (Martyna Wojciechowska, Wydawnictwo Burda National Geographic Polska). Tym razem znana podróżniczka oddaje głos najmłodszym. Bohaterami książki są Matina z Nepalu, Lien z Wietnamu, Mali z Tajlandii, Zuzu z Namibii i Merbatu z Etiopii. Dzięki nim poznajemy inne kultury, obyczaje, odmienną od naszej codzienność. Bardzo ciekawe.

PS Jeśli znacie inne tego typu książki - dajcie znać w komentarzu :)

NieKsiążki #20 (Matematyczna pizza)

$
0
0


Tak, wiem. Oczywiście, że za mała. I to trochę "na zaś". Bo niekoniecznie dla siedmiolatki. Ale nie mogłam się powstrzymać! Mam ogromną słabość do wszelkich publikacji okołomatematycznych. Pewnie dlatego, że za moich czasów była tylko Geometria dla najmłodszych (ilustracje Mistrz Butenko) i samodzielne klejenie brył (a ten klej słaby, a brystol taki brudny...).




Matematyczna pizza (Anna Ludwicka, Wydawnictwo Nasza Księgarnia) to pozycja adresowana do dzieci w wieku 6-14 lat. I faktycznie - niektóre zadania nadają się dla sześciolatka, ale  jednak większość przeznaczona jest dla dzieci starszych. Złota proporcja, algorytm szyfrowania, fraktal, torus - to tylko niektóre z zagadnień, które pojawiają się w tym matematycznym zeszycie. Jest bardzo naukowo i piekielnie interesująco. Również dla dorosłego, który towarzyszy dziecku w tej matematycznej przygodzie. To nie naklejanka, w której największą trudnością było precyzyjne naklejenie kółeczka (nie mam nic do naklejanek, ale ileż można...). To konkretne zadania wymagające czasu i skupienia, oferujące w zamian wiedzę i dobrą zabawę. Takie kółko matematyczne, które możemy zorganizować w domu.  




PS Na otymze.pl pojawiały się już książki związane z matematyką - Elementarz matematyczny, zeszyt kreatywny Porachunki Robota Mata czy Egmontowska seria LICZĘ SOBIE.

Reksio. Dobranocka wszech czasów

$
0
0
W moim wczesnym dzieciństwie zaczynały się o 18.50. Później była to 19.00. Przez kilka lat 19.15. I znowu powrót do 19.00. A teraz to w ogóle ich nie ma. Dobranocki. Wieczorynki. Bajki przed wiadomościami z kraju i ze świata. Są za to kanały telewizyjne wypełnione po brzegi animacjami dla dzieci. Jest mnóstwo stron WWW z treścią dla dzieci, filmy można uruchomić o każdej porze dnia i nocy. Nie ma już oczekiwania na wieczór czy na sobotę - na blok programowy Walt Disney Przedstawia...
Jakie animacje zapamiętają z dzieciństwa moje dzieci? Nie wiem. Jeszcze nie tak dawno Ewa namiętnie oglądała wszystkie dostępne odcinki Ciekawskiego Georga. I jeszcze raz, od nowa, my mieliśmy dość, ona nie. A dziś tego nie pamięta. W ogóle. Z kolei Wojtek upatrzył sobie Maszę i Niedźwiedzia. W oryginalnej wersji językowej. I wieczór za wieczorem wołał: - Masza! Masza! Dziś wybiera raczej cokolwiek o "pokongach", ale do przygód Maszy jeszcze wraca. Czy za kilka lat będzie pamiętał o swoich fascynacjach?
Nie wiem, jakie Wy macie wspomnienia, ale ja, jeśli chodzi o animacje, najbardziej pamiętam (kolejność przypadkowa) - Bolka i Lolka, Reksia, Pomysłowego Dobromira, Misia Uszatka, Zaczarowany ołówek i Przygody kota Filemona. A później to chyba najbardziej Smerfy i Gumisie. Najmniej lubiłam Uszatka. No co za przemądrzały typ! Choć ten jego pokoik, ta piżamka... ;)




Serial animowany Reksio (scenariusz i reżyseria Lechosław Marszałek) był produkowany w latach 1967-1990 przez Studio Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej. Opowiadał o przygodach psa o imieniu Reksio oraz innych zwierząt i ich właścicieli. Większość wyprodukowanych odcinków (a było ich w sumie prawie 70) trwała około 10 minut. Doskonale pamiętam czołówkę! I swoją fascynację budą Reksia. Chyba mu nawet jej trochę zazdrościłam...



Dziś Reksio ma 50 lat. Nie stracił swojej energii, nadal ważna jest dla niego przyjaźń i szacunek dla drugiej istoty. Filmy o jego przygodach poznają kolejne pokolenia. Jednym się podoba, innym mniej. Ewka na przykład nad wersję animowaną przedkłada książkę. Reksio. Dobranocka wszech czasów (tekst: Maria Szarf, różni autorzy ilustracji, Wydawnictwo Papilon) to piękne, urodzinowe wydanie opowiadań o przygodach sympatycznego pieska. W ogromnej i grubaśnej książce mieści się 10 rozdziałów. Ilustracje są duże i zajmują połowę każdej rozkładówki. Druk też jest duży, idealny dla początkujących czytelników, choć zawartość raczej dla młodszych dzieci. Na dobranoc.




PS 100 lat! Tak na dobry początek :)

Brzechwa dzieciom. Dzieła wszystkie. Pan Kleks

$
0
0
Im dłużej myślę, tym bardziej jestem pewna - nie czytałam książek o Panu Kleksie. Rodzice raczej potwierdzają tę wersję - mieliśmy ponoć jakieś słuchowisko na kasetach magnetofonowych. Tego też nie pamiętam... Wspomnienia zdominował film. Szczególnie przerażający Marsz wilków z pierwszej jego części. Pamiętacie?



Od jakiegoś czasu szukałam ładnego wydania Akademii Pana Kleksa. Chciałam, by dzieci najpierw poznały książkę, później film (choć jego ścieżkę dźwiękową znają bardzo dobrze). Ale żadne ze współczesnych wydań mi się nie podobało! Zaczęłam brać pod uwagę antykwariaty i jedną z dwóch propozycji - albo Wydawnictwa Punkt (opracowanie graficzne Bohdan Butenko), albo z Czytelnika z ilustracjami J.M. Szancera. Zanim jednak podjęłam decyzję... Nasza Księgarnia zaczęła wydawać serię "Brzechwa dzieciom. Dzieła wszystkie".  W ubiegłym roku (2016) pojawiły się dwa pierwsze tomy - wielkie, opasłe tomiska (każdy ponad 300 stron) zawierające bajki i wiersze Jana Brzechwy. Pierwszą część zilustrowała Jola Richter-Magnuszewska, drugą Artur Gulewicz. Teraz ukazał się trzeci (z planowanych czterech) tomów - Brzechwa dzieciom. Dzieła wszystkie. Pan Kleks, cudownie zilustrowany przez Mariannę Sztymę.



I tak zamiast jednej książki - mam trzy zamknięte w jednej okładce: Akademię Pana Kleksa, Podróże Pana Kleksa i Tryumf Pana Kleksa. Mnóstwo czytania przed nami, raczej wspólnego, ze względu na wielkość druku (duże strony, małe litery). Nie narzekam, z ogromną przyjemnością zmierzę się z tekstem Jana Brzechwy, zestawionym z bardzo wyraźnymi wspomnieniami filmowych kadrów. Pan Kleks raczej nie straci w mojej głowie twarzy Piotra Fronczewskiego, Golarz Filip będzie miał rysy Leona Niemczyka, podczas czytania o lekcji kleksografii - pewnie będę nucić znajomą melodię. To nic. I tak czekam na kolejne spotkanie z nauczycielem, mędrcem i magiem - Ambrożym Kleksem. W szkole przy ulicy Czekoladowej. 





PS W październiku 2017 ukaże się czwarty tom z tej serii - Teatrzyki.

Mamy czas #2

$
0
0

Mamy czas! Mam czas! Choć bardzo niewiele. Przed zaśnięciem. Kilka stron. Zanim odpłynę. Że w dzień, z kawą? Nie ma takiej opcji. Takie rzeczy to tylko na zdjęciu, proszę Państwa! Co ostatnio leżało obok mojego łóżka?




Co czytali sobie, kiedy byli mali? to zbiór 24 wywiadów. Ewa Świerżewska i Jarosław Mikołajewski rozmawiają z aktorami, dziennikarzami, sportowcami, pisarzami, podróżnikami, artystami... Rozmawiają o pierwszych samodzielnie przeczytanych książkach, ale nie tylko.  No lubię takie książki! Podczytywałam bardzo chętnie. W zależności od stopnia zmęczenia, każdego wieczora poznawałam czytelniczą historię jednej lub kilku osób. Czytałam i oglądałam. Bo w książce nie tylko wywiady, ale i portrety rozmówców wykonane przez Daniela de Latour, okładki starych książek, fotografie z dzieciństwa. Całość graficznie bardzo ładnie poskładana (za to odpowiedzialny był duet Frycz i Wicha). I tak sobie myślę, że w książce Jak oni pracują? Rozmowy z polskimi twórcami (o której wspominałam w poprzednim wpisie z cyklu MAMY CZAS) zabrakło mi właśnie ilustracji, zdjęć, opracowania graficznego... Szkoda. Byłoby jeszcze lepiej.


Sekrety roślin i zwierząt w miejskiej dżungli (Nathanael Johnson, tłumaczenie: Kinga Markiewicz, Wydawnictwo Vivante) to książka wpisująca się w ostatnio bardzo modny nurt książek o przyrodzie. Nie narzekam! Czytajmy o naturze, dowiedzmy się o niej więcej, szanujmy przyrodę. I niech Wam piła ciężka będzie! To w sprawie masowych wycinek drzew, ale ja nie o tym miałam... Miastowa jestem. Nie od urodzenia. Tak od czwartego roku życia. Jak mi jakiś ptak usiądzie na parapecie - to się jaram (krótką chwilę, potem jara się mój kot i tyle ptaka widziałam). Jak widzę gawrona, który zrzuca sobie orzechy z wysokości, by je rozłupać - też się jaram. Wiewiórką w parku też. Trochę brakuje mi uważności, niekiedy czasu (bo przecież gonię, bo ucieka, bo nie zdążę), trochę wiedzy. Choć dzieci sprawiły, że zaczęłam szukać odpowiedzi na ich nieustające pytania. U autora Sekretów roślin i zwierząt w miejskiej dżungli też wszystko zaczęło się, kiedy postanowił nauczyć córeczkę nazw wszystkich drzew, które mijali w drodze do przedszkola w San Francisco. Gołąb, chwasty, wiewiórka, język ptaków, miłorząb japoński, sępnik różowogłowy, mrówka, wrona i ślimak - to bohaterowie tej książki. Mieszkańcy miast. Możemy - choć nie musimy - zaopatrzyć się w lupę, lornetkę i jakiś atlas ptaków i drzew. I zostać przyrodnikiem amatorem.




Od książki Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście (Dariusz Kortko, Marcin Pietraszewski, Wydawnictwo Agora) nie mogłam się oderwać. Całe szczęście - nie musiałam. Przeczytałam ją podczas samotnej podróży pociągiem. To było z miesiąc temu, ale nie przestałam o niej myśleć. W opisie wydawcy jest takie zdanie "To zapierająca dech opowieść o granicach ryzyka, które bywają granicami człowieczeństwa." I taka ta książka jest. Jestem równie zafascynowana Jerzym Kukuczką, jak i obolała na myśl o jego najbliższych...


PS Po książce o Kukuczce z rozpędu wypożyczyłam książkę Ucieczka na szczyt Bernadette McDonald oraz Annapurna. Góra Kobiet Arlene Blum, ale to już nie to...

Nowe przygody Kubusia Puchatka

$
0
0


Można dać się nabrać. I to raczej w tym przypadku jest komplement. Oto w Anglii z okazji 90. rocznicy premiery Kubusia Puchatka (w Polsce pół roku później) ukazała się książka z zupełnie nowymi przygodami sympatycznego misia, który bardzo lubi miodek. Nie są to odnalezione rękopisy A.A. Milne'a i odkryta gdzieś na strychu teczka prac E.H. Sheparda. Nowe przygody Kubusia Puchatka, czyli cały rok z Kubusiem Puchatkiem w Stumilowym Lesie (tekst: Paul Bright, Brian Sibley, Jeanne Willis, Kate Saunders, ilustracje: Mark Burgess, tłumaczenie: Michał Rusinek, wydawnictwo Znak Emotikon) to opowieści zainspirowane kultowymi książkami o Puchatku i jego przyjaciołach. Książka to cztery rozdziały, każdy z nich poświęcony jest innej porze roku i napisany przez innego brytyjskiego pisarza. Za ilustracje odpowiada Mark Burgess. To nie jego pierwsza przygoda z Kubusiem - wcześniej zilustrował Powrót do Stumilowego Lasu Davida Benedictusa (kontynuację Puchatka, którą zaakceptowali spadkobiercy autora) oraz opowiadanie o spotkaniu Puchatka i królowej Elżbiety (miś i królowa są równolatkami :)).





Może i to nie to samo. Pewnie znajdzie się masa fanów misia, która wytknie tej książce błędy i będzie udowadniać, że to nie to. Oczywiście, że nie to. Jednak moim zdaniem do realizacji tego pomysłu wydawcy i twórcy podeszli z wielkim szacunkiem dla oryginału. Nawet pojawiająca się w książce nowa postać - Pingwinek, nie znalazł się tam przypadkowo. Jeden z autorów dostrzegł pluszowego pingwina na zdjęciu z archiwum A.A. Milne'a: pisarz i jego syn (pierwowzór Krzysia) bawią się nim, obok siedzi pluszowy miś.


Dzień Taty (PRINTU)

$
0
0
Na rysunku, który wisi na naszej szafie - stoi taki ogromny z powykręcaną nienaturalnie ręką. Ramię musiało takie być, by minąć rozpuszczone blond włosy Ewki. By ręka mogła chwycić za rękę. Tata i córka. Najlepszy duet. Chwile z mamą też bywają atrakcyjne, ale to zdecydowanie córeczka tatusia. Z nim nauczyła się jeździć na rowerze, wchodziła do morza, by skakać przez fale, pokonywała lęk przed tyrolką. To on trzymał ją w ramionach, kiedy świtało, a ona witała się ze światem. Wojtka też trzymał, takiego maluśkiego. Choć na niego nie trzeba było czekać do nocy...




Na Dzień Ojca przygotowałam fotoksiążkę PRINTU z zestawieniem wielu szczęśliwych momentów. Łączy je jedno - wszystkie kadry są z tatą, tatusiem, tatulem. W wersji z dzidziulkami, roczniakami, dwulatkami itd. Wiosna, lato, jesień, zima. Taki przekrój tej ich "znajomości". Jej początek...  7 lat i 3 lata. Taki to prezent dla taty. A będzie jeszcze laurka i pewnie jakieś lody. Będzie dzień zwyczajnie niezwykły. Taki mamy plan.






PS Jeśli też macie ochotę na stworzenie własnej fotoksiążki PRINTU, może zainteresuje Was 47 procent zniżki na jej zakup? Wystarczy kliknąć TU, zapisać się do newslettera i pobrać kod. Pobrany kod jest ważny przez 14 dni. By pomniejszyć kwotę za zamówienie, kod należy wpisać w koszyku. Zniżka nie obejmuje kosztów wysyłki. Jeśli Wasza fotoksiążka PRINTU ma zdążyć na Dzień Ojca, musicie się spieszyć i złożyć zamówienie do jutra (18.06.), ale wiecie - to tak, jak Dzień Matki - świętować można (a nawet powinno się) cały rok :)

CO WOKOŁO (Zakamarki)

$
0
0


Wojtek stoi. Taki rozkraczony. Jedną nogą w książkach z miękkimi stronami (te kocha, ta też ulubiona, i ta!), ale drugą nie odpuszcza sztywniaczków (ta!, i ta! wciąż te!, i wiele innych). Nie narzekam. Bo ja bardzo lubię książki kartonowe i nawet wtedy, kiedy moje dzieci już zupełnie porzucą twarde strony, te wciąż będą moją bazą prezentową dla maluszków. A maluszki wciąż się jakieś pojawiają na świecie, zatem z tematu wypadać... nie wypada ;)
Zakamarki wydały nową serię książeczek kartonowych CO WOKOŁO. Zanim się zajrzy do środka, zanim się przeczyta nazwiska, zanim zacznie się kojarzyć ilustracje - już jest dobrze. Urocze te desenie na okładkach! Ilustracje takie znajome... Bo to Charlotte Ramel, która jest odpowiedzialna m.in. za Cynamona i Trusię, z kolei Lottę Olsson poznaliśmy wcześniej przy okazji lektury Dziwnych zwierząt (znacie orzesznicę i mrówkojada?). Bardzo fajny duet!













Książeczki są cztery. Sweter włóż i już to zabawna historyjka o ubieraniu się zimą przed wyjściem z domu. Fajny rytm, dobrze się czyta, jest radość. I okazja do nauki samodzielnego ubierania. Mały, mały smyk to lektura wypełniona... dźwiękami. Chlup, chlup, siup, mlask, mlask, szur, szur. Dorośli to różnie, ale dzieci to lubią! I sympatię okazują, głośno powtarzając wykrzykniki onomatopeiczne. Bardzo wielki nos to z kolei okazja do nazywania części ciała i zabawy - jest miejsce na gilgotanie, wskazywanie nosa, ciągnięcie za ucho i tupanie. Jest fajna zabawa przed, po i w trakcie - wieczornej kąpieli. Ale książki do wanny nie bierzcie ;) Auto robi brum jest wypełnione od okładki do okładki dźwiękami! Auto, osa, tygrys, budzik,pociąg... Wszędzie dźwięki. Która rozkładówka będzie największym hitem? Oczywiście ta, na której "Pupa robi pur, pur, pur"...

Masza i Niedźwiedź

$
0
0
Produkty licencyjne nie są nam obce. Ewka miała ostrą fazę na Frozen, aktualnie się jej wypiera, ćwicząc przewracanie oczami, prychnięcia i pogardliwe spojrzenia w kierunku Elzy i jej ekipy. Na topie wciąż kucyki Pony, choć widzę, wyraźnie widzę, że i to uczucie słabnie. Miewa miłostki związane z kinowymi premierami i gadżetami pojawiającymi się w tym samym czasie w sklepach i restauracjach. A Wojtek? Wojtek sprawił, że przestaliśmy lubić Maszę i Niedźwiedzia...



Ile razy ten chłopak oglądał wszystkie odcinki Maszy i Niedźwiedzia dostępne na YouTubie w oryginalnej wersji językowej! Jeśli dany odcinek ma 200 milionów wyświetleń, to... z pięć milionów jest Wojtka. Ma chłopak skarbonkę z tą dwójką, ma Maszę na rowerku, jakieś naklejki i w końcu doczekał się książki. No co mam Wam powiedzieć? Masza i Niedźwiedź. Moje bajeczki o psikusach i psotach to nie jest literatura wysoka ;) To sympatyczna, niedroga, poręcznego formatu książeczka, która zawiera opowiadania napisane na podstawie ośmiu odcinków animacji o niesfornej Maszy i potulnym Niedźwiedziu, zilustrowane odpowiednimi kadrami. Tylko tyle i aż tyle. Pozycja w sam raz dla wszystkich fanów tego sympatycznego duetu.





PS Po Maszy przyszedł czas na kolejną fascynację. Zostajemy w Rosji. Znacie Malyshariki? KLIK ;)

Wielka księga pociągów / Charlie Ciuch-Ciuch

$
0
0
Mamy tu w domu jednego osobnika z czujnikiem torów. Jakakolwiek odległość dzieli nas od torów - on już je widzi i głośno sygnalizuje. Bardzo entuzjastycznie. A jak jeszcze jedzie pociąg... To dopiero jest radocha. Jego starsza siostra też tak miała, był nawet taki czas, kiedy codziennie patrzyła na chowającą się w garażu kolejkę parkową Maltanka. Każdego dnia. Ale literatury związanej z pociągami nie miała. No może jedną książkę - Pan Brumm jedzie pociągiem (nadal mamy i lubimy). Teraz trochę nadrabiamy...







Wielka księga pociągów (ilustracje: Mattias de Leeuw, tekst: John Porter, tłumaczenie: Agnieszka Bienias, Wydawnictwo Muchomor). Podróż w przeszłość zamknięta w twardych okładkach sporej wielkości książki. Podróż po torach, podczas której cofamy się nawet o 200 lat. Lokomotywy parowe, linia transkontynentalna, pociąg elektryczny, szybkie pociągi InterCity, pociągi pocztowe, superlokomotywy - każda rozkładówka przynosi nową wiedzę, porcję ciekawostek i długie minuty spędzone na oglądaniu ogromnych ilustracji. Niby takich mało szczegółowych, niedorysowanych, jakby szybko kreślonych, ale w zestawieniu z krótkimi komentarzami merytorycznymi - idealnie pasujących do przedstawienia historii kolei od pierwszych lokomotyw parowych po nowoczesne, superszybkie pociągi w Japonii. A jak się już tak człowiek zagapi na te rozkładówki, to może sprawdzić, czy faktycznie na każdej ilustracji znaleźć można psa i trzy przyjaciółki...(SPOILER ALERT - można ;))






Charlie Ciuch-Ciuch (ilustracje: Ned Dameron, tekst: Beryl Evans, tłumaczenie: Maciejka Mazan, Wydawnictwo Prószyński i S-ka). Przyznaję się - w ogóle mnie nie interesowała tajemnica związana z autorstwem tej książki. Że niby powstała w 1942 roku i wyszła spod pióra Beryl Evans, że ta historia została przytoczona przez Stephena Kinga w jednej z jego powieści (Mroczna wieża), choć jako osobna książka została po raz pierwszy wydana dopiero w 2016. Dobrze się domyślacie - tak naprawdę historię o przyjaźni lokomotywy i maszynisty napisał Stephen King. Ale mnie to zupełnie nie interesowało. Ja po prostu byłam zahipnotyzowana tym upiornym uśmiechem lokomotywy. Znacie to uczucie? No takie potworne, że aż ładne! Oczywiście dzieci nie widzą w tych ilustracjach nic niepokojącego i mimo że książka nie jest napisana najłatwiejszym językiem, chętnie wracają do opowieści o gadającej (i śpiewającej!) ciuch-ciuch-ciuchci i Bobie - maszyniście, który ma dobre serce.


PS Obie książki wydanie niestety na kredowym papierze. No nie lubię, co poradzę... A tak przy okazji - miałam w rękach jeszcze jedną fajną książkę z pociągami. Z twardymi stronami i klapkami - Pociągi, ilustracje: Stephen Biesty, tekst: Ian Graham, tłumaczenie: Patrycja Zarawska, Wydawnictwo Debit - KLIK.

Miastonauci

$
0
0



Tymczasem Babaryba... Znowu zaskoczyła mnie kartonową książką. Już malarskie Nad morzem (i W górach) duetu Germano Zullo* & Albertine było zapowiedzią pewnego kierunku, odwagi, braku zgody na kolejną książkę podobną do innych. A teraz Miastonauci z ilustracjami architekta i akwarelisty Tytusa Brzozowskiego. To wielkoformatowa opowieść graficzna, w której każda rozkładówka to panorama miejska, łącząca w sobie nawiązania do konkretnych obiektów architektonicznych z ośmiu polskich miast z fantastycznymi wydarzeniami, tajemniczymi postaciami i zagadkami. Łącząca również pokolenia, bo przeglądanie tej książki przynosi radość i dużo zabawy młodszym i starszym czytelnikom. Młodsi mogą po prostu podążać z chłopcem i pingwinem, którzy poszukują tajemniczej dziewczyny. Odrobinę starsi mogą skupić się na matematycznych zagadkach i szukaniu i liczeniu różnych szczegółów. Przed najstarszymi trudne zadanie - do jakich charakterystycznych obiektów architektonicznych nawiązał autor? Czy jesteście gotowi na taką przygodę? Czy poznajecie konkretne budynki? Bazylikę Mariacką w Gdańsku, katedrę na Wawelu, wieżę kościoła św. Elżbiety we Wrocławiu czy poznańską katedrę z Ostrowa Tumskiego? A może chcecie więcej? Powstała również strona WWW książki KLIK.




* Ktoś już widział animację Nazywam się Cukinia, przy scenariuszu której pracował Germano Zullo? Ja bardzo chcę zobaczyć!

Nowe przygody skarpetek (jeszcze bardziej niesamowite)

$
0
0
A Ewka jaka rozczarowana! Bardzo! Smutna, bez nadziei, wzrok nieobecny. - Moje skarpetki nigdy nie giną... - podciąga nosem. Co za rodzicielska porażka - takie skarpetki zawsze z parą, pod pralką nie ma dziury, no smutek i nostalgia. Bo nie wiem, czy wiecie, ale "skarpetki, które znikają w praniu, nie są pożerane ani przez pralkę, ani przez nikogo innego, nie rozpuszczają się też w wodzie ani nie stają się niewidzialne, tylko po prostu uciekają przez tę dziurę [pod pralką] w poszukiwaniu szczęścia". Czyli w naszym domu... Żyją same szczęśliwe skarpety!



Nowe przygody skarpetek (jeszcze bardziej niesamowite) to druga część skarpetkowej sagi stworzonej przez Justynę Bednarek i Daniela de Latoura (Wydawnictwo Poradnia K). Pierwszej części nie szukajcie na tym blogu, nie mamy jej i o mały włos w ogóle byśmy nie poznali ani jednej przygody skarpetek... I to byłaby wielka strata. Całe szczęście jakoś przed Bożym Narodzeniem wysłałam jednej z cioć listę audiobooków, które mogłyby podobać się mojej wówczas sześciolatce. I Ewa dostała m.in. Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek (czterech prawych i sześciu lewych) i zaczęła słuchać. Jeden raz, drugi, dziesiąty... Bardzo polubiła opowieści o skarpetkach, ale uznałam, że skoro zna już treść, nie będę kupować książki. Całe szczęście ukazał się drugi tom i w końcu miałyśmy okazję przekonać się, jak w ogóle wygląda książka o skarpetkach.



I wiecie co? Jest świetna! W każdym aspekcie. Jest ciekawa - skarpetki przeżywają naprawdę szalone przygody, bardzo dobrze się o nich czyta. Jest przepięknie ilustrowana, ilustracji jest naprawdę dużo, a sporo z nich jest całostronicowych. Jest świetnie zaprojektowana i wydana. Obcujemy z nią z dużą przyjemnością - ten mięsisty papier, aksamitna (twarda) okładka z foliowaniem, całość szyta. Ochy i achy. Ewka poleca, ja również. 






Las zabaw

$
0
0
Trochę tak ku pamięci. Szczególnie dla nas - mieszczuchów i naszych dzieci przyzwyczajonych do  placów zabaw, warsztatów, spacerów po betonie, sznura aut w zasięgu wzroku... Tymczasem w lesie szumi, stuka, ćwierka. Żuczek na ścieżce, patyki wszędzie, zwalone drzewa, mrowisko. Kałuża, suche liście, kwiaty i dzięcioł. Tyle się dzieje! Jeśli, oczywiście, przestanie się pytać, czy jeszcze daleko i gdzie plac zabaw...



Las zabaw (tekst: Mateusz Wysocki, ilustracje: Agata Królak, Wydawnictwo Czerwony Konik) to taka zachęta zamknięta w twardych okładkach kwadratowej książki. Zachęta poetycka, choć nie pozbawiona porcji biologicznych ciekawostek. Niby to takie oczywiste, niby nic odkrywczego, ale czasem zwyczajnie się zapomina, jak wielkim placem zabaw jest każdy las. Autor zachęca:
Wspinaj się na gałęzie
Zmęczone lataniem ptaki
przysiadają tu czasem,
żeby przyjrzeć się potędze
lasu ciągnącego się
po horyzont.*






No to poszliśmy. Do lasu. Wzięliśmy książkę, dołączoną do niej mapę oraz aplikację Lasów Państwowych Czyj to liść?KLIK. Spakowaliśmy również jeden z najważniejszych elementów wyprawy - prowiant. Bez prowiantu nie warto oddalać się od domu. Tę rolę wdzięcznie odegrały szybko znikające rodzynki oraz morele, których było za mało. A las? Był trochę liściasty, trochę iglasty. Wystarczająco gęsty, by zasłonić przed nami wszystkie zamieszkujące go zwierzaki. Jedynie ptaki swoim trelem zdradzały, że są gdzieś w pobliżu... Las był głośny. Szumiący. Las nam podarował całą masę kijów i kijków. Mimo ich różnorodności, nie obyło się bez kłótni - o ten jeden najidealniejszy. Liście, tyle liści, choć wciąż te same. Olsza szara, dąb szypułkowy. Sosna czasem. Bliżej leśniczówki - robinia akacjowa. Każde zwalone drzewo witane z entuzjazmem. Ślady żerowania kornika prześledzone palcem. Żuczek taki błyszczący...
Czy wykonaliśmy wszystkie zadania z książki? Z mapy? Nie, w ogóle się na tym nie skupialiśmy. Po prostu tam byliśmy. Po prostu tam wrócimy.








Oddychaj głęboko
Ten niski pomruk, miarowy dźwięk,
który spod ziemi się wydobywa,
to las dyszący, oddychający
wrastającymi w głąb korzeniami.**




*, ** - fragmenty książki Las zabaw.

Rok na wsi

$
0
0
Pamiętacie cudowną kartonówkę Rok w lesie i moje nad nią zachwyty? Dwa lata temu wzdychałam, zdania nie zmieniłam, książka mieszka na naszej półce i nie liczcie, że pojawi się na jakiejkolwiek garażowej wyprzedaży* u mnie ;) Z czasem okazało się, że to początek serii. Że będzie jeszcze Rok w mieście ilustrowany przez Katarzynę Bogucką (odpuściłam, bo wiedziałam, że ilustracje nie do końca w typie moich dzieci, niestety) i Rok w przedszkolu Przemysława Liputa (też nie kupiłam - Ewa właśnie przedszkole kończyła, Wojtek tematu kompletnie nie ogarniał)... W tym roku Nasza Księgarnia wydała Rok na wsi z ilustracjami Magdaleny Kozieł-Nowak. I przepadłam! Cytując siebie sprzed dwóch lat: "Co za kartonówka! No ludzie, co za książka!".




12 rozkładówek z miesiącami i dwie dodatkowe. Jedna z postaciami (ludzie i zwierzaki), które mówią kilka słów o sobie, druga z plonami, które udało się zebrać - głównym bohaterom książki - rodzinie Listków. Jesteśmy w gospodarstwie agroturystycznym Basi i Piotra Listków w Krzętlach. Spędzamy tam, jak tytuł wskazuje, cały rok. Zimą są kuligi, wiosną intensywna praca na polu, latem żniwa i sianokosy, jesienią wykopki. Każda pora roku niesie inne obowiązki i inne atrakcje. Jak to na wsi.
Bardzo mi się podobają te ilustracje. Mimo długich minut wpatrywania się w każdą rozkładówkę, cały czas dostrzegam coś nowego, bawi mnie nowy detal, cieszy oko spojrzenie na całość z pewnej odległości. Ile tam się dzieje! Piękna kartonówka, bardzo polecam.







* Przy okazji zapowiem, że w tym tygodniu będzie. Jutro (środa) o 21.30. Zapraszam.

Garażowa wyprzedaż #5

$
0
0

Garażowa wyprzedaż nr 5 - START! Zasady są (tradycyjnie już) proste. W galerii są zdjęcia. Na każdym z nich numerek (czarny), jeśli chcecie coś kupić: w komentarzu - pod tym postem, na blogu - wpisujecie numer/numerki i adres e-mail. A teraz ceny. O ile na zdjęciu nie ma innej ceny (na biało, np. 7 czy 15 zł) to obowiązuje zasada, że zawartość zdjęcia = 10 zł. Jeśli chodzi o koszty wysyłki - najlepiej dogadywać się ze mną indywidualnie. Może być odbiór osobisty w Poznaniu (taki stres! tyle nowych znajomości!), wysyłka pocztą (paczka, cena w zależności od wagi i formatu przesyłki, paczka z odbiorem w urzędzie pocztowym - czyli tańsza wersja tego samego), paczkomaty... Wszystko wg dostępnych on-line cenników. Dogadamy się. Książki są używane, ale zadbane. Czasem jakiś róg zbity, ale wtedy i cena niższa. No. To ktoś? Coś? Wyprzedażowa galeria - KLIK!

PS Na komentarze/chęć kupna książek czekam do końca tygodnia, czyli do 9.07.2017 r., 23:59 . Postaram się na bieżąco (najczęściej wieczorową porą) pisać do Was wiadomości z potwierdzeniem zamówienia, zapytaniem o sposób wysyłki i danymi do przelewu. 

Znikające zwierzęta

$
0
0

Za niecałe dwa tygodnie w Dwóch Siostrach premiera książki Cristiny Sitji Rubio i Cristóbala Leóna pt. Dziwolągi. To obrazkowa opowieść o tym, co dzieje się ze zwierzętami, gdy ludzie wycinają las. Te tytułowe dziwolągi to ludzie, to oni ukradli zwierzętom domy. Całkiem niedawno to samo wydawnictwo wydało Człowiek jaki jest, każdy widzi (tekst: Marzena Matuszak, ilustracje: Grażyna Rigall), czyli opowieść o człowieku widzianym oczami zwierząt. W październiku 2017 będziemy z kolei piszczeć, widząc piękny pop-up W lesie (Anouck BoisrobertLouis Rigaud, Sophie Strady)... A to tylko wyimek, to tylko trzy tytuły, na dodatek jednego wydawnictwa. Za oknami "lecą" kolejne drzewa, w domu czytamy o konsekwencjach niefrasobliwości człowieka. I uważnie szukamy, wypatrujemy, bo na rozkładówkach ukryte są... znikające zwierzęta. A kiedy już wszystkie (jeszcze tym razem) szczęśliwie znajdziemy, możemy poczytać, dlaczego zagrożone są wyginięciem. 





Góry, lasy deszczowe, rafy koralowe, pustynie, jaskinie, jeziora i rzeki, przestworza, sawanny, podziemia i oceany. Dziesięć krain a każda z nich ma pięcioro przedstawicieli. Tych najbardziej zagrożonych, których nazwy często niewiele nam mówią. Takich jaguarów amerykańskich zostało około 15 tysięcy, wyderek orientalnych - trzy razy mniej, lampartów amurskich - 60 (sześćdziesiąt, dobrze widzicie). Znikające zwierzęta (tekst i ilustracje: Isabella Bunnell, tłumaczenie: Tina Oziewicz, Wydawnictwo Dwie Siostry) to przepiękna książka, "oszołamiająco kolorowa" (że zacytuję opis wydawcy), cudownie wydana, z wielką dbałością o detale. I tylko dlaczego jest mi tak potwornie smutno?




Sztuka Szuka Malucha (2017)

$
0
0

Ewa pierwszy raz w teatrze była, gdy miała półtora roku (w 2012 r.), a podczas festiwalu Sztuka Szuka Malucha niewiele więcej. Bardzo obawiałam się jej reakcji. Większość spektaklu nie patrzyłam na to, co robią aktorki, lecz obserwowałam córkę. Z każdym kolejnym spektaklem było łatwiej.* 
To fragment rozmowy, która ukazała się w lipcowym numerze informatora "IKS". Z całą naszą rodziną (choć, wiadomo, gadałam przede wszystkim ja) rozmawiała Maria Maczuga. A rozmawialiśmy o Międzynarodowym Festiwalu Sztuki dla Najnajmłodszych Sztuka Szuka Malucha. Nie występowałam w roli eksperta, rzecz jasna. Po prostu w roli rodzica, który ze sporą radochą uczestniczy w tym wydarzeniu.
W niedzielę skończyła się kolejna edycja tego festiwalu, już jedenasta. I zgadnijcie co - znowu tam byliśmy! Tym razem korzystał tylko Wojtek. I jego rodzice... Ja, ponownie, ze sporą tremą. Bo jak ten Wojtek awanturnik, ten chłopak-brawura, hałaśnik, wrzaskun (trochę przesadzam, ale tak malutko), no jak on na tym spektaklu da radę? I czy ja mam wystarczająco silne ręce, żeby go powstrzymać przed odegraniem jakiejś pierwszoplanowej roli? To może przycupnę tu przy drzwiach? W razie awarii - szybko wezmę go pod pachę i wyjdę, żeby nie przeszkadzać innym... Taki to galop myśli, tymczasem zbieg okoliczności sprawił, że na warsztaty plenerowe Leśne stópki i spektakl Hjem / Dom (Madam Bach, Dania) Wojciech wybrał się z tatą. I nie że znowu chcę obgadywać, ale na moje natarczywe pytania, jak było - odpowiedzieli równie oszczędnie: -  Fajnie, ok, spoko, dobrze. No tak... I tyle mogę powiedzieć o tych wydarzeniach. Wojciech nie uciekł, nie zakłócił spektaklu, nie zrobił rozróby. 2:0 dla sztuki.



Ale za to niedziela, niedziela była moja. Wybrałam się z synem na Lučka, grah in pero / Lampka, groszek i piórko (Lutkovno gledališče Ljubljana, Słowenia). Z synem i duszą na ramieniu. Bo on nie za bardzo chciał opuścić żółte bujane koniki rozstawione przed Sceną Wspólną. Potem jeszcze przyuważył wypożyczalnię rowerów biegowych i hulajnóg (ale fajnie!) i rowerek z wiatraczkiem jednej z uczestniczek festiwalu. I stał cały naburmuszony przed wejściem na spektakl. Trochę nawet tupał, że "nie ce", że "oblel" tam stoi, że mamy natychmiast wyjść. Ale został. Choć nawet biletu już nie chciał podać do kasowania... Czy musiałam wyjść podczas spektaklu? Czy narobił rabanu? Czy został taki "na nie"? Otóż: nie, nie i nie.


Usiadł na moich kolanach, Będąc wsparciem i oparciem, nie mogłam obserwować jego twarzy i trochę mi żal, ale tylko trochę, bo dzięki temu, mogłam spokojnie obejrzeć cały spektakl. I tylko kątem oka widziałam jego policzki zaokrąglające się od uśmiechu, słyszałam kilka razy ciche parsknięcie śmiechem i czułam, jak wygina się na wszystkie strony śledząc każdego aktora wzrokiem i obserwując zmieniające się światła. Bezcenne chwile. I wcale się nie dziwię, że on tak zastygł, bo Lampka, groszek i piórko to piękny spektakl. Sami zobaczcie, tutaj znajdziecie zapowiedź - KLIK. Żaden ze mnie krytyk, nie umiem pisać o teatrze. Mogę tylko z całego serca polecić wycieczkę z maluchem na spektakl przygotowany z myślą o nim. Odwagi! Otwórzcie się na to. Rozglądajcie się za takimi wydarzeniami i nie oceniajcie ich surowym, dorosłym okiem. Nie porównujcie do tego, co pamiętacie ze swojego dzieciństwa. Czy do jakiejś "dorosłej" sztuki. Nie stresujcie się, jeśli wydaje Wam się, że czegoś nie zrozumieliście. Bądźcie, patrzcie, słuchajcie. Cieszcie się tym. Tyle się zmieniło! Na lepsze!  Dziękuję, kolejny raz, ART FRACTION FOUNDATION, która w ścisłej współpracy z Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu tworzy festiwal Sztuka Szuka Malucha. Do zobaczenia za rok!


PS Kiedy Wojtek urzędował na Międzynarodowym Festiwalu Sztuki dla Najnajmłodszych Sztuka Szuka Malucha, Ewa w Kinie Pałacowym brała udział w Animatorze dla dzieci. Bilety były za 1 zł od osoby. To były najlepiej wydane 4 złote w tym miesiącu. Ewa z tatą oglądała Niedoparki, ze mną Kota Rudolfa. Oba filmy - cud, miód i orzeszki. Bawiliśmy się świetnie :)

* Całość tutaj.

Zdjęcia - prócz pierwszego - to materiały prasowe ze strony www.sztukaszukamalucha.pl

Viewing all 654 articles
Browse latest View live